Komentarze: 1
Zacznijmy od początku, a zatem: kim jest John? Efebem, eunuchem, waligruchą, inkwizytorem nadziei o złudnym szczęściu? A może jego nigdy nie było? Nie, on jest lub: jego bycie jest rozdartym sztandarem nad moją głową. Dlaczego? Otóż John, jako mężczyzna niemal 22 - letni, zarzuca mi (zupełnie jakby zarzucanie przysługiwało tylko osobnikom określonej płci i wieku), że przepotwarzam się w rozdętą maciorę z dojami jak wysięk gruźliczy szewca po 24 latach picia samogonu. Polemizowałbym. Niemniej: co ta krótka informacja mówi nam o Johnie? Primo: John jest sowizdrzałkiem-bajarzem-skaldem, niepozbawionym taktu i wyczucia chwili (przecież wiedział, że zacząłem ćwiczyć górne partie klatki piersiowej) chochlikiem, który dodaje otuchy i potwierdza samym byciem swoim ważność i przydatność podjętych postanowień. Secundo: John jest mężczyzną w wieku 22 lat. Tertio: John widział mnie nago. Dwa razy.